„30 września, wymyśliłyśmy wyjazdową formę uczczenia naszych chłopaków – z okazji Ich święta. My, dziewczyny, zaprosiłyśmy ich na spacerek 🙂 Wspólnie pokonaliśmy cudną trasę Doliny Prądnika, wskrobaliśmy się do Jaskini Krowiej (mało gościnna właścicielka, nie zastaliśmy jej 🤔), podziwialiśmy Igłę Deotymy czyli, jak się dowiedzieliśmy, skałę noszącą w swej nazwie literacki pseudonimu Jadwigi Łuszczewskiej. Nazwę nadano na cześć wizyty poetki w Ojcowie w 1853 roku. Mieszkała ona podobno w willi „Pod Koroną”, obok Igły Deotymy i tu w Dolinie Prądnika czerpała natchnienie do swoich wierszy. Tyle legendo-historii usłyszanej od naszego przewodnika – pana Grzegorza. No cóż….my wierszy nie pisaliśmy za to chętnie zamoczyliśmy ręce w Źródełku Miłości – nigdy nie wiadomo, lepiej obie, co by nie zapeszyć 😉😁 . Odpoczęliśmy przed przekroczeniem Bramy Krakowskiej i dziarsko doszliśmy do Jaskini Łokietka. Tradycyjnie gospodarza nie było, ale był zastępca, który oprowadził nas po leśnej pustelni Króla. Nie ma co! Umiał się nasz władca bawić w chowanego 😁. Później szybka trasa, autobusowa, do Maczugi Herkulesa. Chłopcy byli głodni i to okazało się szczęśliwym zbiegiem okoliczności, bo chyba byliby w stanie ją przenieść – znając ich rozmach do pokazów własnej siły . Tak naprawdę wszyscy zgłodnieliśmy po spacerku, więc jako wspaniałe kobietki, zabrałyśmy naszych chłopaków na wystawny posiłek – królewska uczta w McDonald’s podreperowała siły, bo na końcu trasy czekała na nas PUSTYNIA! To ona zyskała miano atrakcji dnia…. I zrozum faceta! Czy mały, czy duży, romantyczne, leśne spacery są niczym w porównaniu do wielkiej kupy piachu! 😄😄😄😄😄 Było cudownie! Codziennie wszystkiego najlepszego nasi Wielcy Chłopcy!
Dziewczyny 6a & 6b”