Od czwartego do ósmego czerwca 2018 r. my – uczniowie klasy 7a i 7b – przebywaliśmy na zielonej szkole w Jastrzębiej Górze, co nie oznacza, że byliśmy na wakacjach, bo, jak mówią, podróże kształcą, czyli był to dla nas szkoły ciąg dalszy.
Już w Sopocie okazało się, że czas nie dla wszystkich i nie zawsze biegnie tak samo. Jazda autokarem ciągnęła się w nieskończoność, za to spacer po złotych piaskach plaży i pięknym sopockim molo minął błyskawicznie. Natomiast w Jastrzębiej Górze, po zakwaterowaniu i po kolacji, poszliśmy nad morze podziwiać zachód słońca. Tu znowu pewne zaskoczenie, bo to, co dla jednych zimne, dla drugich okazuje się ciepłe. Kiedy jedni ochoczo moczyli stopy w ciepłych wodach Bałtyku, inni z piskiem uciekali przed zimnymi falami Morza Bałtyckiego. Jaka jest prawda o tej wodzie?
Drugiego dnia obejrzeliśmy akwarium w Gdyni i zwiedziliśmy ORP „Błyskawica”. Być może gdzieś w maszynowni tego historycznego okrętu ktoś zapragnął zostać wilkiem morskim albo …wilczycą? Prawdziwą lekcją pokory przed żywiołami natury był rejs katamaranem z Gdyni na Hel. Tu wszyscy, tacy silni i pewni siebie na co dzień, patrzyliśmy z podziwem na rozległe wody, czując przed nimi respekt. W fokarium zauroczyły nas te zwinne morskie zwierzęta, które dały pokaz grzeczności względem swoich opiekunów. Za każdą rybkę podaną do pyska dziękowały a to klaśnięciem, a to parskaniem albo pocałunkiem w policzek trenera. Ciekawe, ilu z nas po powrocie do domu pocałowało rękę, która nas karmi. ..
Zwiedzanie Gdańska to zupełnie inna lekcja. Tu bohaterstwo żołnierzy z Westerplatte i bohaterstwo stoczniowców, którzy w różnym czasie i w różny sposób walczyli o naszą wolność, niepodległość i godne życie, miesza się z gwarem gdańskich ulic, tętniących życiem. Wzrok przyciągają liczne stragany z pamiątkami i ekskluzywne sklepy oferujące złoto Bałtyku, czyli bursztyn kunsztownie oprawiony w srebro. Nęcą kawiarnie z ciastem, lodami, goframi… Grupy ulicznych grajków wypełniają przestrzeń różnorodną muzyką, co sprawia, że udziela nam się atmosfera radości i niekończącej się zabawy. I znowu przychodzi refleksja, że bez przeszłości nie ma teraźniejszości…
Czwarty dzień pobytu nad Bałtykiem to czas poznawania Rozewia i Władysławowa. Tu, wspinając się na szczyt latarni morskiej, lepiej rozumiemy codzienny trud ludzi odpowiedzialnych za życie i bezpieczeństwo tych, co na morzu. Po tak intensywnych lekcjach przychodzi czas na upragnioną przerwę. Oddajemy się beztroskiej zabawie na plaży we Władysławie. Jedni grają w piłkę, inni budują twierdze z piasku, a jeszcze inni leżą , korzystając z prawa do nicnierobienia. Jednak są i tacy, którzy chcą zażyć kąpieli morskiej, więc pod czujnym okiem opiekunów i przy salwach śmiechu i okrzyków wchodzą do wody.
Nieubłaganie kończy się czas zielonej szkoły i w piątek wsiadamy do autokaru, by wrócić do Kielc. Po drodze zahaczmy o Malbork. Trzeba przyznać, że średniowieczna twierdza krzyżacka robi na nas wrażenie. Przez prawie trzy godziny poznawaliśmy tajniki tej budowli, a i tak zobaczyliśmy jedynie najważniejsze obiekty.
Około godziny 21.30 nasz autokar zajechał przed szkołę, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice. Szczęśliwie wróciliśmy do domów bogatsi o wiedzę i pamiątki znad morza.